Po czym poznać dobrego masażystę?
Masażysta masażyście nierówny! O tym należy pamiętać zawsze, kiedy postanawiamy skorzystać z oferty różnego rodzaju masaży. Niedoświadczony, niedouczony masażysta, czy też po prostu pseudomasażysta, może wyrządzić więcej szkody niż pożytku, bo źle przeprowadzony masaż może mieć dosłownie tragiczne skutki. Po czym zatem możemy poznać rzeczywiście dobrego masażystę, na co zwrócić uwagę? Warto to wiedzieć, bo przecież chodzi tutaj o nasze zdrowie!
Masażysta a masażysta?
To, że masażysta macha nam przed nosem jakimś papierkiem, niby certyfikatem, może zupełnie nic nie znaczyć. Różnego rodzaju dyplomy wiszące na ścianie gabinetu czasem także są niewiele warte. Dlaczego? Otóż, z tej prostej przyczyny, że istnieje całe mnóstwo kursów masażu, po których ukończeniu taki czy inny dyplom lub certyfikat otrzymuje się zawsze.
Istnieje jednak zasadnicza różnica pomiędzy studiami, kursem rocznym czy półrocznym, w czasie którego masażysta ćwiczy przez kilkaset godzin, a do tego zakuwa wiedzę teoretyczną i później jeszcze musi zdać wcale nie prosty egzamin, a kursem dosłownie dla każdego, trwającym parę dni – kilka godzin ćwiczeń. Po ukończeniu owego ostatniego wspomnianego kursu także dostaje się certyfikat, tylko teraz pytanie, ile on jest wart?
Na co zwrócić uwagę?
Nie warto decydować się na pierwszego lepszego masażystę. Lepiej jest poświęcić trochę czasu, umówić się na wstępne spotkanie (zazwyczaj konsultacje są bezpłatne), porozmawiać i między innymi na tej podstawie ocenić masażystę. Dobry masażysta to taki masażysta, który bez wątpienia sam najpierw będzie chciał porozmawiać. Dokładnie wypyta nas o ewentualne choroby i inne komplikacje zdrowotne, w razie wątpliwości odeśle na badania.
Szczegółowo opowie o masażu, który poleca właśnie nam, dlaczego będzie on najlepszy w danym przypadku, jakie są wskazania i przeciwwskazania. Dobry masażysta to taki masażysta, który przede wszystkim zadba o nasze bezpieczeństwo, a zatem nie rzuci się do masażu, zanim nie upewni się, że masaż ów nam nie zaszkodzi.
Fot. Karolina Grabowska, pexels.com